Dyrektor pułtuskiego szpitala Michał Borkowski złożył rezygnację.
W poniedziałek na wniosek Radnych Samorządowego Porozumienia Ziemi Pułtuskiej została zwołana sesja nadzwyczajna w sprawie trudnej sytuacji w pułtuskim SP ZOZ. Sesja jednak, poza wyjaśnieniami, że nie ma z czego wygospodarować pieniędzy na żądane podwyżki nie wniosła konkretnych rozwiązań w sprawie.
18 lutego wydano decyzję o zawieszeniu działalności oddziału pediatrii w pułtuskim szpitalu. Było to konieczne z powodu braku spięcia dyżurów. Jeśli lekarze nie wycofają masowo składanych wypowiedzeń 1 kwietnia nie będzie komu pracować. Zarówno starosta jak i dyrektor szpitala mają związane ręce.
- Znalazłem się w najgorszej sytuacji na Mazowszu. Obecnie nie da się tą firmą zarządzać, w związku z tym złożyłem wypowiedzenie z pracy. Odchodząc odpowiadam za ten szpital do ostatniego dnia pracy – oświadczył Michał Borkowski.
Sytuacja pułtuskiego szpitala jest fatalna. W związku ze złożonymi wypowiedzeniami na dzień 1 kwietnia nie ma komu pracować. To dotyczy wszystkich oddziałów, bo z każdego oddziału lekarze składają wypowiedzenia.
- Dla mnie jest to bardzo trudne, bo w trakcie 20 letniej pracy, kiedy sprawowałem funkcję dyrektora w różnych placówkach nie byłem w podobnej sytuacji - komentuje dyrektor.
81 proc pielęgniarek zatrudnionych w pułtuskim ZOZ opowiada się za odejściem z pracy, jeśli dyrekcja nie spełni ich żądań. Domagają się podwyżki 800 zł, gdzie dyrekcja twierdzi, że jest w stanie przystać tylko na 400 zł. To jednak nie przekonuje pielęgniarek. Podnoszenie kwalifikacji jest kosztowne, a w przypadku zawodu pielęgniarki dodatkowe kursy, szkolenia są bardzo potrzebne. Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Oddział Terenowy w Pułtusku dr. Małgorzata Styś poinformowała, że lekarze są gotowi podjąć pertraktacje i pójść na ustępstwa, jednak w granicach rozsądku.
31 grudnia 2007 r. z 20 lekarzy wymówienia złożyło 19. W międzyczasie 5 lekarzy odstąpiło od tej decyzji. Początkowo domagali się podwyżek w wysokości trzech średnich krajowych czyli 9 tys. brutto. Na dzień dzisiejszy lekarze na etacie z I stopniem specjalizacji żądają 1/3 wysokości średniej krajowej, a z II stopniem specjalizacji zeszli z żądaniami do półtorej średniej krajowej. Jednak zdaniem dyrektora Michała Borkowskiego, nawet tych żądań nie ma on z czego spełnić. „O czym ja mam rozmawiać skoro na wszystkich pracowników mam 22 tys. zł” – oznajmił dyrektor.
Zdaniem radnego z Samorządowego Porozumienia Ziemi Pułtuskiej Krzysztofa Łachmańskiego, lekarstwem na kłopoty szpitala może być zaciągnięcie kredytu na podwyżki dla pracowników. Dyrektor oraz władze starostwa tłumaczą, iż kredyt odwlecze kryzys jedynie na góra 2-3 miesiące. Potem pozostanie problem ze spłatą.
Jeśli szpital ma zostać zamknięty, samorząd ma czas do 29 lutego, by powiadomić Wojewodę. Zamknięcie szpitala może przekreślić całkowicie nadzieję, że kiedykolwiek nowy szpital na Popławach zostanie otwarty.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?