W Płońsku jest jeden szalet miejski. Zdaniem wielu mieszkańców to za mało. – Czasami w dni targowe tworzy się kolejka – stwierdza Wiktor Piątkowski, który od 11 lat jest ajentem toalety publicznej. Najczęściej korzystają z niej mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy przyjeżdżają do Płońska
na zakupy. – Wolą przyjść do mnie, bo muszą zapłacić tylko złotówkę, na przystanku autobusowym o pięćdziesiąt groszy więcej – zauważa pan Wiktor. I zaznacza, że nigdy nie pobiera opłat od matek z dziećmi.
Potwierdza to Barbara Dąbrowska spod Płońska, którą spotkaliśmy w miejskim szalecie. – Z dziećmi zawsze jest problem. Nigdy nie wiadomo, kiedy będą musiały skorzystać z ubikacji – stwierdza. Irytuje ją, że w mieście, w którym mieszka ponad 20 tys. ludzi, jest tylko jeden szalet miejski.
Całe szczęście, na czystość toalety nie można narzekać – ajent dba o nią bez zastrzeżeń. Administrator obiektu, Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, także. Ostatnio wymienione zostały płytki na podłodze, deski sedesowe, wymalowano sufit. – W najbliższym czasie nie planujemy już remontów
– informuje Stanisław Niepytalski, kierownik ZGM. Jak mówi, sanepid uznał, że stan toalety nie budzi zastrzeżeń.
Kierownik Niepytalski przyznaje, że przydałaby się toaleta publiczna w drugiej części miasta. – Do tej pory mieszkańcy powiatu nie sygnalizowali nam potrzeby wybudowania nowego szaletu miejskiego. Mieliśmy natomiast głosy o tragicznym stanie dróg. Dlatego to uznaliśmy za priorytet – informuje Elżbieta Wiśniewska, rzecznik burmistrza Płońska. I obiecuje, że miasto przyjrzy się problemowi deficytu toalet w mieście.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?