Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mława się dusi

Edyta Szewczyk
Marek Dusiński, prezes spółki Wod-Kan, która zarządza oczyszczalnią, zapewnia, że za trzy tygodnie uciążliwy fetor zniknie
Marek Dusiński, prezes spółki Wod-Kan, która zarządza oczyszczalnią, zapewnia, że za trzy tygodnie uciążliwy fetor zniknie
Smród bijący z oczyszczalni uprzykrza życie mieszkańcom Mławy. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska uważa, że zawinił jej dyrektor. Lada dzień zawiadomi prokuraturę.

Smród bijący z oczyszczalni uprzykrza życie mieszkańcom Mławy. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska uważa, że zawinił jej dyrektor. Lada dzień zawiadomi prokuraturę.

Mieszkańcy osiedli sąsiadujących z oczyszczalnią skarżą się na wszechobecny smród. –W upały musimy spać przy zamkniętych oknach, bo tak śmierdzi, że nie ma czym oddychać. Już obie moje wnuczki mają alergię, żonę ciągle boli głowa. A żeby posiedzieć wieczorem w ogrodzie, to w ogóle nie ma mowy – skarży się mieszkaniec Osiedla Książąt Mazowieckich pragnący zachować anonimowość.

Wtóruje mu Stanisław Kowalczyk z ulicy Płockiej. Zwraca uwagę, że śmierdzi już w całym mieście. – Przecież oni nas trują, bo Ciechocinek z tężniami to na pewno nie jest. Władze muszą coś z tym zrobić, bo to wstyd i hańba, żeby ludzie mówili, że Mława smrodem stoi – dodaje.

Uciążliwe dla mieszkańców zapachy nasiliły się pod koniec maja. – Przeprowadzaliśmy rutynową kontrolę rzeki Mławki i z zaniepokojeniem stwierdziliśmy, że pływają w niej kłaczki zanieczyszczeń. Z oczyszczalni usłyszeliśmy zapewnienie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku – przebieg zdarzeń przypomina Andrzej Gwizdała - Czaplicki, kierownik ciechanowskiej delegatury Wojewódzkiego
Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Okazało się, że w porządku nie było. Już wtedy oczyszczalnia nie nadążała z przerobieniem zbyt ciężkich ścieków przemysłowych, m.in. z mleczarni. – 25 maja mleczarnia poinformowała, że oczyszczalnia nie przyjmuje od niej ścieków. Natychmiast pojechaliśmy na miejsce, okazało się, że
oczyszczalnia stanęła – mówi Czaplicki. Zbyt duża ilość ścieków spowodowała katastrofę – obumarcie biologicznego osadu i w konsekwencji jego gnicie. – Naszym zdaniem, odpowiedzialni za eksploatację
oczyszczalni nie zareagowali w odpowiednim momencie. Gdyby należycie obserwowali osad, zauważyliby, że on źle pracuje, że choruje. Można było uniknąć tej sytuacji, ale reakcja była spóźniona – uważa inspektor ochrony środowiska. Sprawa trafi do prokuratury, ponieważ wystąpił tutaj ewidentny błąd człowieka.

Gnijący osad został wypompowany i rozlany na 60 poletkach osadowych, odór rozciągnął się ciężką chmurą nad całym miastem. Skargi mieszkańców nasiliły się. Miasto podjęło błyskawiczne decyzje, żeby załagodzić problem. – Zakupiliśmy zestaw specjalnych szczepów grzybów, bakterii, drożdży i innych mikroorganizmów, które mają rozłożyć związki organiczne i zatrzymać proces gnicia osadu. W trybie awaryjnym złożyliśmy do marszałka województwa wniosek o dofinansowanie zakupu prasy do osadu. Ponadto w sierpniu zainstalujemy aeratory, czyli napowietrzacze, które mają napowietrzać osad, aby zapobiec jego obumieraniu – wyjaśnia Sławomir Kowalewski, burmistrz Mławy.

Jednak dobroczynne bakterie muszą mieć czas na naprawienie ludzkiego błędu. – Maksymalnie dwa, trzy tygodnie i uciążliwości powinny zniknąć. Sukcesywnie wybieramy najstarsze wyschnięte osady i wywozimy do kompostówni pod Warszawą. Te, które nie nadają się do wywiezienia, spryskujemy zestawem szczepów mikroorganizmów – zapewnia Marek Dusiński, prezes spółki Wod-Kan w Mławie.

Dodatkowo, aby zapobiec ponownemu wybuchowi śmierdzącego problemu, najwięksi truciciele zostali wzięci pod lupę. – Praktycznie codziennie kontrolujemy największych dostawców ścieków. Regularnie pobieramy próbki – zapewnia prezes Dusiński. Miasto zdopingowane wydarzeniami ostatnich tygodni ogłosiło przetarg na rozbudowę i modernizację oczyszczalni. – Zabrakło nam 600 tys. zł na dokumentację, dlatego musimy szukać innych rozwiązań – przyznaje burmistrz Mławy. Miasto samo nie podoła blisko 30-milionowej inwestycji, dlatego będzie się starało powalczyć o środki unijne przy wsparciu sąsiadów, ponieważ wyższe wnioski mają większą siłę przebicia. – Problem eksplodował i chcę go definitywnie załatwić, jeszcze za tej kadencji, to mój priorytet. Wiele obiecuję sobie po rozmowach z wójtami gmin Wiśniewo, Stupsk, Szydłowo, Lipowiec Kościelny i Dzieżgowo. Cieszę się, że aż pięciu jest zainteresowanych i być może zaowocuje to złożeniem na jesieni wspólnego wniosku – prognozuje burmistrz Kowalewski.

Jednak nawet jeśli udałoby się pozyskać pieniądze, nowa oczyszczalnia nie powstanie szybciej niż za trzy lata. W tym czasie ta, która jest, będzie się posiłkować napowietrzaczami i prasą do osadu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ciechanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto