Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łatwa przeprawa z Azerami

GSZ
Azerska obrona była dziurawa jak szwajcarski ser, foto: PAWEŁ KUBICKI
Azerska obrona była dziurawa jak szwajcarski ser, foto: PAWEŁ KUBICKI
Szczypiorniści Wisły bez problemów awansowali do kolejnej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów. Nafciarze rozbili azerski Din Baku. Pucharowymi potyczkami Wisła rozpoczęła nowy sezon.

Szczypiorniści Wisły bez problemów awansowali do kolejnej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów. Nafciarze rozbili azerski Din Baku. Pucharowymi potyczkami Wisła rozpoczęła nowy sezon.

Było jasne, że nafciarze są zdecydowanym faworytem obu spotkań, które rozgrywane były w Płocku. Swoją przygodę z PZP musieli zaczynać od pierwszej rundy, bo w poprzednich sezonach polskie ekipy nie wypadały najlepiej i stąd niski ranking naszych zespołów.

Wszyscy wiedzieli, że Azerowie to niezbyt mocny zespół. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że aż tak słaby. W swoich pucharowych przygodach Wisła jeszcze nie grała z takim rywalem. Tylko przez osiem minut w pierwszym meczu Din starał się dorównać nafciarzom. Ale ci szybko pokazali rywalom ich miejsce w szeregu.

Jednym z pozytywów spotkań z Azerami była możliwość zobaczenia w akcji Witalija Nata. Ukraiński skrzydłowy Wisły szybko zyskał sobie uznanie kibiców. Nic dziwnego. To rzeczywiście zawodnik, który wie, o co chodzi w piłce ręcznej. Jest szybki, przebojowy, dużo widzi na parkiecie. To przez jego ręce przechodziły wszystkie kontry. A Nat albo umiejętnie rozdzielał piłki, a gdy nie miał takiej
możliwości, sam wykańczał akcje. Zagrał jednak tylko pół godziny. W drugim meczu w ogóle nie znalazł się w składzie. – Nie chciałem go zbytnio forsować – mówi Bogdan Zajączkowski, trener Wisły. – Dałem
możliwość pokazania się innym skrzydłowym.

Zajączkowski ma nadzieję, że równie pozytywne wrażenie zrobi na kibicach Iwan Pronin. Wisła podpisała z tym 25-letnim środkowym dwuletni kontrakt. W meczach z Azerami nie mógł jeszcze zagrać z powodów formalnych.

Za to dużo grali młodzi zawodnicy z Płocka. Swój debiut zaliczyli Damian Piórkowski i Jarosław Suski. Znacznie dłużej przebywał na parkiecie ten pierwszy. Piórkowski pokazał
się jako środkowy.

– On potrafi prowadzić grę, ale nie weźmie na siebie jej ciężaru – uważa Zajączkowski. – Przynajmniej nie teraz. Damian ma głowę do grania, ale musi wzmocnić się fizycznie i popracować nad motoryką.

Z tym nie miał problemów Michał Zołoteńko. "Złoty" grał bardzo dynamicznie, ale nie mógł się wstrzelić w bramkę. Zdaniem Zajączkowskiego to bardziej kwestia psychiki. – Myślę, że Michał od dawna nie rzucał z tyłu i stąd te problemy – mówi. – Miał kilka sytuacji, kiedy powinien rzucać, a mimo to oddawał piłkę obrotowemu. Wolałbym, aby gdy ma pozycję, rzucił. Nawet niecelnie. Solidnie w konfrontacji z Azerami zaprezentowali się Rafał Kuptel, Tomasz Paluch i bramkarze. To, w jakiej dyspozycji są płocczanie, tak na prawdę zweryfikują dopiero mecze ligowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ciechanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto