W Pułtusku jest tylko jeden szalet miejski, i to w fatalnym stanie. Choć władze chcą ściągnąć do miasta rzesze turystów, uważają, że to zupełnie wystarczy. Innego zdania są mieszkańcy, którzy narzekają na notoryczne załatwianie potrzeb w bramach.
Jedyny szalet miejski w Pułtusku wymaga generalnego remontu. Miasto zapewnia, że w przyszłym roku
znajdzie na to pieniądze. Nie będzie natomiast drugiej toalety publicznej, gdyż zdaniem włodarzy miasta jest niepotrzebna.
Na prawie 20 tys. mieszkańców Pułtuska przypada jedna toaleta publiczna. Władze miasta uważają, że to w zupełności wystarczy. – W Ząbkowicach Śląskich, mieście podobnej wielkości, również jest jeden
szalet publiczny – tłumaczy Ireneusz Purgacz, przewodniczący rady miejskiej w Pułtusku.
Zdaniem władz, większe zapotrzebowanie pojawia się tylko wtedy, kiedy w mieście organizowane są imprezy masowe. – Na takie okazje wynajmujemy toalety przenośne i problem jest rozwiązany. Dla kilku imprez w roku miasto nie będzie przecież budowało nowych szaletów – wyjaśnia Purgacz.
Ta argumentacja jest trudna do przyjęcia dla mieszkańców. Zwłaszcza że wygląd i stan techniczny szaletu miejskiego pozostawiają bardzo dużo do życzenia. Mieszkańcy wręcz twierdzą, że jego widok szpeci zabytkowe centrum miasta.
Podobnego zdania są zresztą także miejscy włodarze. – To wstyd, w przyszłym roku będzie trzeba coś z nim zrobić – przyznaje przewodniczący rady miejskiej. Zastrzega jednocześnie, że tegoroczny budżet na żadne prace nie pozwoli.
Wojciech Dębski, burmistrz Pułtuska, zapewnia, że pieniądze na remont budynku będą w 2008 r. Jednak koszt niezbędnych prac nie jest dziś znany. – Najpierw musimy dokładnie określić zakres robót do wykonania. To pozwoli na sporządzenie kosztorysu – tłumaczy burmistrz.
Szalet miejski to niewielki budynek przy pułtuskim Rynku. Choć może tego nie widać, wymaga generalnego remontu. Należałoby wymienić drzwi wejściowe, okna i wyremontować dach. Wewnątrz do wymiany nadają się nie tylko sedesy i umywalki. Potrzebne są też nowe kabiny i posadzka, ściany wymagają remontu. – Wszystko ma ponad dwadzieścia lat – mówi pracownica szaletu.
Warto by łoby także uprzątnąć teren wokół budynku. Jakby dla kontrastu wewnątrz jest czysto i ciepło (budynek jest ogrzewany). Szalet otwarty jest od godz. 7 do godz. 15, a w weekendy do godz. 13. Wstęp kosztuje złotówkę. – Godziny otwarcia dostosowane są do czasu funkcjonowania targowiska miejskiego. Wtedy najwięcej osób korzysta z tej toalety – tłumaczy Lucjan Buczyłko z urzędu miasta.
Tymczasem do Pułtuska przyjeżdża wielu turystów. Narzekają, że szalet bardzo trudno jest znaleźć. Oznakowanie drogi do sanitariatu ogranicza się do jednej mało czytelnej tabliczki na budynku policji. Tomasz Sadziński z Ciechocinka w niedzielę szukał toalety przez 20 min. – Wiedziałem, że
jest przy Rynku. Ale obszedłem go dwa razy, zanim zauważyłem znaczek – skarży się.
Ireneusz Purgacz uważa, że cały problem jest wyolbrzymiany. Jego zdaniem bez przeszkód z toalet, i to za darmo, można skorzystać w godzinach otwarcia urzędów. – Przy Rynku znajdują się budynki sądu,
urzędu miasta i muzeum – mówi. Więc jeśli ktoś dobrze zakręci się po mieście, zawsze znajdzie czystą toaletę.
Jednak praktyka jest nieco inna. – Kiedy w przychodni miałam pobieraną krew, pielęgniarka nie mogła zwyczajnie umyć rąk, bo do łazienki stała kolejka chętnych – narzeka Alicja Szymczak.
Jak wielu innych mieszkańców miasta uważa też, że toaleta powinna być otwarta dłużej. – Po godz. 16 urzędy są już zamknięte, więc ludzie załatwiają się w bramach, pod ścianami budynków lub nad rzeką – dodaje kobieta.
Mieszkańcy jednak rzadko zgłaszają tę sprawę na policję. Pozostają jedynie interwencje patroli miejskich. – Mimo to zdarza się, że takich przypadków jest nawet kilka w ciągu dnia – przyznaje Krzysztof Chodyna, zastępca komendanta policji w Pułtusku. Zazwyczaj interwencja kończy się na pouczeniu, ale zdarza się, że wypisywany jest mandat, nawet w wysokości 100 zł.
– To nic nie pomaga. Te nasze bramy wyglądają jak slumsy, aż wstyd przed turystami. A śmierdzi tak, że przechodząc, trzeba zatykać nos – podsumowuje pani Alicja.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?